niedziela, 5 lutego 2012

Przygotowania do wyjazdu - Lwów miasto z moich marzeń


Wszystko już mniej więcej popakowane, dom posprzątany, rzeczy wyprane, poskładane w listeczki.. Ostatnie poprawki naniesione na referat - z którym występuje na konferencji w polskiej szkole we Lwowie.



Referat nosi skomplikowany tytuł: "Wpływ kodeksu napoleońskiego na życie kobiet na przełomie XIX i XX wieku, objętych jurysdykcją zaborczą", nie mniej sama treść bardzo miła i przyjemna, obnaża mankamenty w jurysdykcji Austrii, Rosji i Prus, które czyniły kobietę "dożywotnie niepełnoletnią" skazując ją na życie pod nieustającą kuratelą mężczyzn, poza strefą publiczną...


Jestem niezwykle podekscytowana wyjazdem, marzyłam o tym by zobaczyć Lwów od czasu, gdy jego nazwa pierwszy raz pojawiła się na zajęciach z historii - co miało miejsce, jakieś  13 lat temu. Od tamtej pory jakoś nie było okazji, zawsze nie po drodze (??).  A z czasem im więcej zagłębiałam się w historię naszych dziejów, tym stawał się mi bliższy. Chyba najbardziej przybliżyły mi go pamiętniki - Juliana Fałata, oraz Ireny Solskiej, która swe życie podzieliła między Lwów i Kraków, o Lwowie w swym Pamiętniku wspominała też Pola Negri oraz Wojciech Kossak - szczególnie w swej korespondencji dotyczącej tworzenia Panoramy Racławickiej. Pisała o nim też Madzia. To ośrodek kulturalny Galicji, druga obok Krakowa stolica sztuki, literatury, kultury, teatru ... To tu mogła rozwijać się nasza Polskość! Dla mnie Lwów - to miasto XIX/XX wieku, zresztą jak i Kraków, być może moje spaczenie historyczne i umiłowanie tych czasów sprawia, że większość miast, które odwiedzam, jest dla mnie swojego rodzaju mekką tego okresu, a ja pielgrzymuje do miejsc z "moich XIX wiecznych" czasów. Wszędzie rozpaczliwie poszukując śladów Belle Epoque, Secesji, Modernizmu, Art Deco..



Choć muszę się przyznać, że w przeciągu ostatnich dwóch tygodni, mój punkt widzenia uległ pewnym przemianom. Zmuszona do nauki średniowiecznej sztuki, mimo woli poszerzyłam swe horyzont, nabrałam szczerego podziwu - i przede wszystkim zrozumienia dla majestatycznej sztuki gotyckiej i schematycznego malarstwa średniowiecznego.Teraz z kolei każdą wolną chwilę spędzam dokształcając się z dziedziny malarstwa włoskiego i historii sztuki renesansowej, która otworzyła przede mną wrota swej doskonałości. Im bardziej brnę w temat, tym bardziej zatracam się w niebycie. Śnią mi się po nocach Giovanni Pisana, Giotto, Filip Brunelleschi, Bernini, Michelangelo di Bartolomeo i inni przedstawiciele quattrocento - to wszytko, z kolei ma mi pomóc zrozumieć i przeżyć jak najgłębiej sztukę rzymską, z którą spotkam się niebawem w Wielkim Mieście.

Czasu ostatnio miałam niesamowicie mało, sesja, to najgorszy czas, w trakcie roku, na studia własne, jednak mimo wszytko starałam się wykorzystać każdą wolną chwile, by zagłębić się w historię Lwowa i jego sztuki oraz powtórzyć dzieje Rzymu i zrozumieć, poznać i przeżyć jego sztukę tak silnie jak to tylko możliwe. Zaraz bowiem po powrocie z Grodu - Lwa, wylatujemy  na obiecywany z dawna urlop, właśnie do wiecznego miasta. Wyprawa ta cudownie pozwoli mi uzupełnić edukacje i w praktyce zastosować nową wiedzę.



Walizka już prawie zapięta.., obok książki, na wszelki wypadek, jakbym w nocy miała siłę coś doczytać i jeśli w pociągu nie zasnę. Kalendarz, przewodnik, notes na przemyślenia, by mi nie uciekły refleksje z podroży!

do zobaczenia po powrocie,
To małe szaleństwo wyruszać na Ukrainę przy 30 stopniowym mrozie, a tam... będzie co wspominać:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz