Są takie miejsca na ziem, w
których zakochujemy się od pierwszego spojrzenia i bez względu na upływający
czas, darzymy tą sama estymą. Katowicki Nikiszowiec, to jedno z tych miejsc, o
których zawsze myślę bardzo ciepło, którymi się chwale i odwiedzam gdy tylko
jest okazja. Absorbujące mnie przez ostatnie miesiące warszawskie życie, nieco
uniemożliwia, mi częstsze odwiedziny tej śląskiej perełki. Odwiedziny
Oskara były więc fantastyczną okazją, by
zajrzeć ponownie do Szybu Wisona i przespacerować się po wyjątkowo ośnieżonym
osiedlu.
Zimmelman
Pojawiła się też okazja by
odwiedzić jedną z dawna planowanych knajpeczek, o bardzo stylowym wystroju.
Zimmelman, tuż nieopodal Nikiszowieckiego Kościoła św. Anny, okazał się w
rzeczywistości, równie przyjemny jak na zdjęciach. Dobra kawa i ciasto fantazyjnie
podane w słoikach, oraz przede wszystkim wystrój nawiązujący do
postindustrialnej architektury, z ławkami i stoliczkami, wzorowanymi na
górniczych wagonikach.
Katowice.
Moja słabość do tego miejsca, z
roku na rok wzrasta. Niezwykle przyjemnie było mi więc móc pokazać je, w
uroczej świątecznej oprawie Karolinie, która dotychczas nie miała okazji
zobaczyć Śląskiej stolicy. To miasto jest urocze w sposób mniej oczywisty, ale tym bardziej warte tego by sie w nim zakochać!
Przypomniałaś mi jak bardzo tęsknię za Kato, muszę chyba w końcu się wybrać.
OdpowiedzUsuń