Wyobrażenia
Dwórek Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy
Nie miałam zbyt wiele czasu na zwiedzanie miasta, jedynie kilka godzin porannych. Zwiedzanie w zimie wymaga sporej determinacji. Temperatura oscylowała wokół -2, lekki wiatr też nie ułatwiał zadania. Po szybkim spacerze, schroniłam się więc w muzeum. Ku mojemu zaskoczeniu na wyspie znalazłam "Dom Wyczółkowskiego". Z Wyczółem - czyli Leone Wyczółkowskim wybitnym polskim malarzem z przełomu XIX i XX wieku mieliśmy okazje spotkać się setki razy. To ten sam dla, którego między innymi wracam cyklicznie do Sukiennic by podziwiać jego sielskie obrazy z wsi na dalekim Podolu.
Domek to rzecz jasna zmyłka, któreż miasto nie chciałoby poszczycić się biogramem wielkiego malarza, którego losy związały się z najbliższą okolicą. Wyczół, większą część życia spędził w Krakowie, trochę na Podolu ( dzisiejszej Ukrainie), trochę w Warszawie. Pod koniec życia kupił dworek, w Gościeradowie. Nie ma wzmianek o tym, by odwiedzał Bydgoszcz, by tutaj bywał, by załatwiał interesy, czy też malował. Przypadkiem jednak udało się wykupić cześć jego prac, część miasto otrzmało od hojnego darczyńcy. Tym szczęśliwym zbiegiem okoliczności rozpoczęła się przyjaźń miasta z Leonem. Inwestując w kolejne zbiory i pamiątki po malarzu. Zbiór jest pokaźny i interesujący zarówno dla pasjonatów, ale myślę, że i laików. Zainteresuje ich chociażby machina zbudowana przez Wyczółkowskiego, do odsuwania obrazu, gdy na stare lata jego wzrok niedomagał i nogi już odmawiały posłuszeństwa. Historie ta opowiedział mi przemiły pan , konserwator dzieł Wyczółkowskiego, który, był tak uprzejmy, oprowadzić mnie po ekspozycji opowiadając o niuansach swego zawodu, oraz konserwacji dzieł samego artysty.
Chwilę później po wizycie w domu malarza, odwiedziłam Muzeum Sztuki Współczesnej w Bydgoszczy, tu również miałam szczęście być oprowadzoną przez pana konserwatora, co więcej przypadło mi w udziale - pomóc w wieszaniu jednego z cennych obrazów. Samo muzeum sprawia bardzo przyjemne wrażenie. Szczególnie zainteresował mnie budynek, w którym pięknie miesza sie dopływ sztucznego i naturalnego światła, a widok z okien, jest dodatkowym argumentem przemawiającym za wizytą w tej placówce.
Po prostu przyjemnie
Idąc ulicą.. Poczułam się przez moment jak w na Piotrkowskiej w Łodzi. Długa ulica handlowa, zabudowa pamiętająca pierwsze dziesięciolecie XX wieku, secesja, eklektyzm, tramwaje. Wszystko to mimo, ze nie nieco zaniedbane sprawiało bardzo przyjemne wrażenie.
Każdy z etapów tej podróży był naprawdę przyjemny, również moja wizyta w Wyższej Szkole Bankowej w Bydgoszczy, nie była sztywną służbową koniecznością. Wręcz przeciwnie zostałam tak miło przyjęta przez Agnieszkę i Przemka, że aż chce mi się wracać do tego małego przyjemnego miasteczka z potencjałem. Towarzysze oprowadzili mnie po wystawie fotografii reportażowej i opowiedzieli o mieście. Miałam, więc okazję zobaczyć, choć kawałek miasta z perspektywy jej mieszkańców i wysłuchać historii, które pozwalają obiektywniej spojrzec na otaczające mury.
Mam nadzieje wrócić jeszcze w tym roku do Bydgoszczy i złożyć wizytę moim znajomym, z którymi niestety teraz nie udało mi się spotkać.
Nie wiem, czy to w Bydgoszczy tak pieknie, czy to zdjecia takie piekne, ale jestem urzeczona!
OdpowiedzUsuńCiekawa relacja i bardzo ładne zdjęcia! Pozdrowienia:)
OdpowiedzUsuńZ Twojej relacji i mnie Bydgoszcz pozytywnie zaskoczył. Swietne oko! Bo to już tak jest że to zależy jak się patrzy i wtedy otwierają się horyzont.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, u mnie przedwiośnie całą gębą ;)