poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Warszawskie Metro otwarcie II Linio vs (mój osobisty ranking europejskiego metra)

Przypuszczam, że niewiele, jest w Europie tak wyczekiwanych odcinków kolejki podziemnej jak nasz 7 przystankowy 12 minutowy fragmencik II Lini. Stało się! W zeszłą niedziele uroczyście uruchomiono II Linie łącząca Wole ( przystanek Rondo Daszyńskiego) z Pragą zatrzymując się na Dworcu Wileńskim. Niestety na uroczystym otwarci być nie mogłam, cieszyłam się wówczas Katowicami i piękną letnią pogoda na południu Polski, nadrobiłam jednak zaległości już we wtorkowe popołudnie po pracy, zwiedzając każdy kolejny przystanek.

Mimo, że jestem zwolennikiem prostoty, przekombinowane kompozycje nie budzą mojego entuzjazmu, potrafię docenić nasze metro. Jadąc tak z prawego na lewy brzeg myślałam o wszystkich metrach, którymi do tej pory miałam okazje śmigać, szybko więc dokonałam rachunków w głowie zestawiając Warszawską II linie z tymi widzianymi na własne oczy w : Wiedniu, Budapeszcie, Pradze, Berlinie, Rzymie,Walencji,Barcelonie, Brukseli, Amsterdamie, Paryżu, Londynie, Helsinkach, Petersburgu,Oslo czy Sztokholmie.

















Mimo, że jestem zwolennikiem prostoty, przekombinowane kompozycje nie budzą mojego entuzjazmu, potrafię docenić nasze metro. Jadąc tak z prawego na lewy brzeg myślałam o wszystkich metrach, którymi do tej pory miałam okazje śmigać, szybko więc dokonałam rachunków w głowie zestawiając Warszawską II linie z tymi widzianymi na własne oczy w : Wiedniu, Budapeszcie, Pradze, Berlinie, Rzymie,Walencji,Barcelonie, Brukseli, Amsterdamie, Paryżu, Londynie, Helsinkach, Petersburgu,Oslo czy Sztokholmie.

Przede wszystkim trzeba to sobie powiedzieć głośno i wyraźnie nie mamy się czego wstydzić! Nasze metro może nie jest najdłuższe, ale  przede wszystkim jest bardzo czyste i estetyczne. Nasza pierwsza linia, jest naprawdę minimalistyczna i bardzo przyjemna ( może za wyjątkiem stacji świętokrzyska (m1), która jest obrzydliwa i bardzo tandetna) całość sprawia bardzo przyjemne wrażenie, zachowując przy tym wszystkim bardzo dużą funkcjonalność i jasność komunikatów. Brakuje pewnych spersonalizowań na poszczególnych stacjach, w końcu każda z dzielnic to zupełnie inna historia, można byłby to ciekawie przedstawić, Stworzyć motywy graficzne nawiązujące do historii i estetyki tych obszarów, na których umieszczone są stacje. Nie ma jednak co narzekać.

Choć tego typu zabiegi bardzo podnoszą wartość kolejek podziemnych, w niewielu miejscach znajdują one zastosowanie, częściej nad regionalizmem zwycięża prostota. Robiąc szybki przegląd Europejskich kolejek podziemnych zauważymy, że  na starych stacjach Berlińskich ( tych ulokowanych pod ziemią) są ułożone z ceramicznych płytek motywy nawiązujące do nazw stacji bądź miejsc. Wiedeńskie metro to od początku do końca przemyślane założenie architektoniczne, czego efektem niezwykle spójne i estetyczne stacje. Paryskie ma swoje lepsze i gorsze momenty, jednak jest jednym z najbardziej funkcjonalnych jakim jechałam. Petersburskie to dzieło samo w sobie, słynne na cały świat i popularne wśród turystów, ale czy aż takie piękne? Ja osobiście nie jestem jego miłośniczką. Wspominam je jako najbardziej bezmyślnie rozplanowane pod względem logistycznym, aby dostać się do drugiej linii trzeba najpierw przejść przez peron pierwszej i labiryntem schodów do góry i na dół szukać właściwej stacji. W przypadku konieczności szybkiej ewakuacji, najlepiej od razu przeżegnać się nogą i czekać na śmierć. Jeśli już jesteśmy w temacie logistyki to pierwszeństwo należy się bez warunkowo Angielskiej Metropolii. Londyńskie Metro to  horror i to nie byle jaki. Logistyka, systemy ewakuacyjne, przysposobienie dla niepełnosprawnych, dostępność schodów ruchomych... Cała lista rzeczy niemal obcych temu podziemnemu miastu, przez które dziennie przetacza się blisko 5 milionów ludzi! Tłum, walka, duchota na przemian z przeciągiem. Pomijając jednak te aspekty ( nie da się ukryć dość ważne, w odbiorze miejsca) tak naprawdę tylko kilka stacji może poszczycić się interesującą glazurą, reszta to ruina. Pamiętam jak z przerażeniem zerkałam na zwisające z sufitu kable w 150 letniej (sztandarowej, reprezentacyjnej (o zgrozo!!) czerwone linii metra. ( circle line). Gdzie tak naprawdę tylko nieliczne nowe stacje, mogą poszczycić się estetyką i ładem. Można by zwalić to wszystko na karb wiekowości, jednak jeśli tak, to jak wytłumaczyć zadbane Węgierskie stacje, czy Wiedeńskie czyste, logiczne i estetyczne ?

 Kontynuując przegląd: barcelońskie metro również jest nijakie, raczej brudne, nie zawsze logiczne, ale znośne. Walencjańskie to juz inna bajka, jest czyściutkie i z pomysłem, zresztą nie mogło być inaczej, gdy cześć stacji projektował sam wielki Calatrava!
Norweskie jedno-liniowe metro jest bardzo przyjemne, rzecz jasna niemilosiernie drogie ( jak wszystko w tym kraju), linia jednak wyjeżdża na sam szczyt góry, z której rozciąga się przepiękny widok  Jednak tak naprawdę, na łeb na na szyje bije wszystkich w tym rankingu Rzym! O ile miasto jest jednym z tych, o których myślę nieprzerwanie ciepło  i nie potrafię wyjść z podziwu, o tyle Rzymskie metro - również permanentnie szokuje mnie na samo wspomnienie tej zarazy! Dwie linie, które logistycznie niezbyt się sprawdzają. Tynk sypie się z sufitów, zewsząd brud, złe oznakowanie, przeciekające ściany,i kałuże w podziemiach (których pilnuje 2-czasem nawet trzech ludzi w odblaskowych kamizelkach) by nikt się nie poślizgnął. Ja rozumiem, że walczymy z bezrobociem, ale szanujmy się!

W całym tym rankingu są perełki, które odstają wydrążone w skale Helsinki czy idący o krok dalej Sztokholm, który nie tylko wykuty jest w skale, ale i spersonalizowany przez artystów, nadając każdej ze stacji swój jedyny wyjątkowy wymiar. Ciężko się równać z czymś takim, wróćmy zatem do innych przykładów zachodniej Europy. Praskie bardzo przyjemne, logiczne, trzy linie, którymi dotrzemy wszędzie, ciekawie udekorowane kolorowymi kasetonami. Amsterdam? Przyzwoity, mały jedno-liniowy. Bruksela? Zwyczajna.






Spójrzmy teraz raz jeszcze na Warszawę, mając na uwadze powyższe wyliczenia. czy jest z nami tak źle? Myślę, że nie potrafimy się cieszyć tym co mamy. Karmimy, się podkoloryzowanymi zdjęciami z printeresta przedstawiającymi przepiękne petersburskie podziemia, czy londyńskie najnowsze linie na obrzeżach miasta, ten zakłamany obraz karze nam wierzyć, że to co na naszym podwórku jest małe, prowincjonalne i byle jakie. Warto samemu, przejechać się dusznym londyńskim metrem i z przerażeniem spojrzeć na wiszące z sufitu kable, by wrócić z podkulonym ogonem i radością móc przejechać się z prawego na lewy brzeg warszawskim metrem.


2 komentarze:

  1. Jeszcze nie jechałam warszawskim metrem, nadrobię :D londyńskiego nie obrażaj bo jest super :P ale zdaję sobie sprawę, że dla ludzi przemieszczających się 'pod ziemią' na co dzień to może być koszmar hehe. Pozostałych metr z Twojego rankingu nie znam, w Paryżu poruszałam się wyłącznie pieszo...za to lubię praskie metro, jest piękne. A przynajmniej tak mi się wydawało kilkanaście lat temu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie to opisałaś. Ja aż tylu porównań nie mam, bo za granicą z metra korzystam bardziej funkcjonalnie niż je zwiedzając... no może poza Sztokholmem, który zaliczyłaś do perełek, a który jest obecnie moim domem :). Tutaj to nawet mają wycieczki turystyczne po metrze, bo naprawdę jest co oglądać. Ale bardzo nie mogę się doczekać wypadu do Warszawy i zobaczenia drugiej linii na własne oczy, lubię taką prostotę :)

    OdpowiedzUsuń