wtorek, 21 stycznia 2014

Literackie podróze po Londynie: Mr Selfridge, historia, która otwiera oczy

Gdy w grudniu przechadzałam się po Oxford Street i widok wystaw sklepowych w Selfridge niemal zmiótł mnie z powierzchni ziemi, nie zadałam sobie trudu by poznać historię tego miejsca. Wystarczyłam mi zdawkowa informacja na tablicy przy głównym wejściu, która informowała mnie, że założycielem był Henry Selfridge, który otworzył swój sklep w 1909 roku.


Wczoraj przypadkiem, pozwalając sobie na chwile relaxu, wśród serialowej play-listy natrafiłam na pozycje "Mr. Selfridge", a znajdującej się obok recenzji (Akcja rozpoczyna się w 1909 roku i ukazuje świat wyzwolonych kobiet początku XX wieku. Wykorzystując koniunkturę, Selfridge postanawia zbudować dom towarowy, w którym zakupy będą dla kobiet tak samo ekscytujące jak seks. Projekt powstał na podstawie książk "Shopping, Seduction and Mr. Selfridge" Lindy Woodhead. Twórcą cyklu jest Andrew Davies.) nie trzeba mi było dwa razy powtarzać bym zapałała bezdennym pragnieniem spędzenia trzech kolejnych dób na przebywaniu w ukochanych czasach, obserwowaniu manier i strojów, które są mi tak bliskie oraz przede wszystkim poznania historii miejsca, które jest tuż obok na wyciągniecie reki.

Tym sposobem zanurzyłam się w świat Pana Henrego Selfridga, nie wiedzieć kiedy zatraciłam się bez reszty.

Zaraz po obejrzeniu dwóch sezonów tego serialu, popędziłam jeszcze raz na Oxford Street by przyjrzeć się szczegółowo, każdej półce, każdemu piętru, schodowej klatce, holom i witrynom sklepowym, z zupełnie innej perspektywy.









To własnie ten stan, który uwielbiam i do którego zachęcam Was jak często to tylko możliwe. Byłam w Selfridege już wcześniej, przechodziłam koło niej i jej wystaw sklepowych setki razy. Były to jednak martwe mury, których witryny owszem przemawiały jak najpiękniejsze dzieło, jednak nieme. Teraz, gdy poznałam historię tego domu towarowego, nie potrafię nie patrzeć na to miejsce, jako na przestrzeń żywą, zaznaczoną historią, której jako istota nad wyraz empatyczna, czuje się jakąś częścią.

Jesli planujecie odwiedzić Londyn, a nie lubicie czytać, zafundujecie sobie chociaż filmowy bądź serialowy maraton. To niesamowite, jak miasto potrafi pokazać nam swoje nowe oblicze.

Jak witryny sklepowe, nagle mówią nam coś więcej bo w uszach szumi nam głos najwybitniejszego dekoratora wystaw sklepowych, którego sam Henry ściągnął do Londynu z Paryża. I gdy patrzymy na nie po raz kolejny, oprócz doskonałego zmysłu kreacji, widzimy w tej idei merchandisingowej samego monsuire Leclair, który wyjaśnia: "Nie ozdabiam kobiet jak projektanci, Ozdabiam przestrzeń, każda witryna w Selfridge, będzie jak obraz, patrząc na nie, ludzie wyobrażać sobie będą siebie w historii, którą opowiadam. Może w witrynie będzie przystojny mężczyzna i jego piękna dama na która będzie patrzył z namiętnością. Może wybierają się na przejażdżkę. - umieści pan samochód na witrynie?, -Tak, dlaczego nie?" 

O dziale dodatków:

"Miejsce na wszystko i wszystko na swoim miejscu. (...) praca w dodatkach to praca w najbardziej ekscytującym dziale. Ignoranci twierdza, że zajmujemy się błahostkami, ale znakomita sprzedawczyni dodatków ma w małym palcu ponad 6 tys. towarów i oczekuje, że będzie pani znała i potrafiła zlokalizować, każdy z nich"

Sam Selfridge jest postacią imponującą. Był on bezapelacyjnym mistrzem reklamy.Nie tylko od pierwszych dni realizacji swego ogromnego projektu współpracował z prasą, publicznie otwierając budowę swego domu towarowego, ale i zrobił krok do przodu, urzywając jako reklamy,ludzi sławnych. W filmie ukazano ten zabieg na przykładzie kobiety popularnej i wszem rozpoznawalnej, nie tylko wśród londyńskich elit, ale i zwykłych szarych mas. Artystki scenicznej, niejakiej:  Ellen Love ( artykuł o jej prawdziwości, a serialowej fikcji możecie znaleźć: tu/)

Polecam faną kostiumowych filmów ( bardzo dobre stroje, wielka dbałość o scenerie i dodatki), wszystkim miłośnikom Londynu oraz filmów o wartkiej szybkiej akcji, nie wykraczającej jednak po za ramy realności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz