poniedziałek, 9 lutego 2015

styczeń w delegacji

Pojęcie podróży służbowej jest czymś nowym w moim słowniku. Dzięki pewnemu projektowi, który realizowałam wraz z portalem PolskaAtrakcyjna.pl miałam możliwość podróżować trochę po Polsce. Moje zeszłoroczne angielskie więzienie, uświadomiło mi, jak mało znam swój kraj. Symbolem mojego angielskiego życia, była wiecznie spakowana torba, która czekała na weekend.  Jeśli akurat nie poznawałam kolejnych zakamarków Londynu, to ruszałam dalej w głąb wyspy, mając w kalendarzu długą listę miejsc, które chciałam zobaczyć. Poczucie tymczasowości mobilizuje! Wiedziałam, że na Wyspie nie zostanę na zawsze, właściwie, każdy miesiąc był pod znakiem zapytania. Taki bicz daje niezwykłą siłę by wstać w sobotę skoro świt i ruszyć przed siebie. Przez 23 lata stale mieszkałam w Polsce, w jednym mieście,podróżując co najwyżej na osi Katowice-Kraków, raz czasem dwa razy do roku, opuszczając je jadąc na jakąś wycieczkę. Poczucie stabilizacji, świadomość, że ma się czas rozleniwia człowieka.Nie zadziwi, Was chyba, gdy powiem, że niewiele widziałam miejsc na Śląsku, mając świadomość, że na to kiedyś znajdę czas, w końcu jest tak blisko!

 Praga - Warszawa 

 Zielony Potwór
Nikiszowiec-Katowice
 Muzeum PRL-u


Mimo, ze bardzo lubię spokój, leniwe poranki, powolne posiłki, długie rozmowy, od co refleksyjne życie, w którym ciesze się bliskimi i ulubionymi miejscami. Jednocześnie jak w warkoczu, te chwile zwolnionego tempa przeplatają się z prawdziwym żywiołem. Co jakiś czas, nie wiem dlaczego, ale napada mnie poczucie, że nie powinnam się zatrzymywać, powinnam żyć szybko i nie odpuszczać żadnej szansy, żeby przeżyć, zobaczyć, poczuć coś nowego. Postanowiłam, więc wprowadzić model angielskiej nierozpakowanej torby, również do mojego Warszawskiego życia. Styczniowe delegacje, pomogły mi w ruszeniu z miejsca i przyspieszeniu realizacji, jednego z wielu nowo rocznych postanowień.

Tylko jeden, na pięć, styczniowych weekendów spędziłam w Warszawie. Mimo przeziębienia, utraty głosu i zapalenia oskrzeli, zrobiłam blisko 3000 km Polskim Busem, jeżdżąc nim w te i wewte.

Zaczęło się od Wiednia i Budapesztu, zaraz po powrocie, ruszyłam na delegację do Katowic i Krakowa. Korzystając z 6- stego stycznia, wyrwałam z szponów czasu jedną dobę dla Warszawy i niezwykłego Muzeum PRL-u. By tydzień później znów wyruszyć do Wiednia. Zaraz po powrocie, przepakowałam walizkę i już po raz kolejny stałam przed studentami na auli i prowadziłam moje szkolenie tym razem w Warszawie. Kilka chwil później siedziałam już w Polskim Busie do Wrocławia, skąd następnego dnia nocnym busem trafiłam do Bydgoszczy. po to by wyczerpana i chora trafić do Warszawy, zregenerować siły odespać swoje i znów ruszyć na Śląsk, cieszyć się towarzystwem bliskich w ukochanych Katowicach.


 Plac Zbawiciela - Warszawa
 Wiedeń 

 Wiedeń
 Wrocław
 Wrocław
 Bydgoszcz
Mała Wenecja w Bydgoszczy

Praca -Kraków

 Kraków
 U Węgra Monopoly
 Budapeszt
 Budapeszt
Wiedeń
 Banhoff Katowice
Cafe Katowittz


Nie byłabym sobą, gdybym podczas tylu publicznych wystąpień nie zabłysnęła niczym najjaśniejsza Gwiazda na niebie. Zdarzył się złamany obcas, potargane rajstopy i wystąpienie w dwóch prawych butach. Wszystko to jednak, niezauważalnie dla moich słuchaczy, zatuszowane najsprytniej siłą woli i reanimacją w ubikacji.

Wszystkie te wystąpienia, przypomniały mi jak bardzo kocham mówić! Stać na auli i wygłaszać, uczyć, tłumaczyć, po prostu mówić i inspirować do działania. Stojąc przy pulpicie, przerzucając slajdy, opowiadając o ambitnych unijnych projektach, polskiej turystyce oraz odpowiadając na pytania młodych ludzi, czułam się jak ryba w wodzie. Jednocześnie, pojawiało się ukłucie w sercu, na myśl, że mogłam tak stać przed studentami, jako doktorantka i wykładać historię dwudziestolecia międzywojennego - mówić o wybitnych kobietach i socjologicznym aspekcie mody, która niczym lustro odbija rzeczywistość...

Nie pozwalam sobie jednak, na sentymenty. Nie można mieć wszystkiego, gdybym dostała się na doktorat na śląsku, nie miałabym tego całego bagażu doświadczeń i wspaniałego warszawskiego życia, którym mogę cieszyć się na codziennie. To ukłucie w sercu uwiadomiło mi jednak, że zgodnie z naturą, nie oddam nić w życiu walkowerem. Nawet jeśli miałby być to tylko hobbistyczny akcent w moim życiu. Bardzo chce chociażby w weekend raz za czas opowiadać młodym ludziom o tym wszystkim co warto wiedzieć, by z szeroko otwartymi oczyma i pełnym zrozumieniem kontemplować rzeczywistość, mając z tyłu głowy doskonały obraz minionych dni.

Gdybym dostała się na doktorat, nie pracowałabym dziś w Pałacu ) , ale o tym w swoim czasie..


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz