niedziela, 8 lutego 2015

Warszawski Weeekend: 367 urodziny Pragi

Praga - brud smród i ubóstwo? 
Pragę można kochać i nienawidzić. Nie może być ona obojętna. Prawy brzeg Warszawy, wzbudza wielkie emocje. Mimo, iż nie jestem tu długo zdążyłam już zauważyć jak dzieli ona mieszkańców stolicy. Gdy wychodząc wczoraj na spacer po Pradze zapytałam mojego przyjaciela, czy nie chciałby się przyłączyć - popatrzył na mnie niedowierzając i z pełnym kpiny głosem, zapytał- Organizują coś takiego? To tak jakby świętować dzień brudu, ubóstwa, syfilisu, demencji starczej, czy jakiegos innego gówna!?" - nie muszę chyba dodawać, że nie skusił się na moją propozycje. Na szczęście jest też drugi biegun. Ludzie zaangażowani społecznie, Prażanie od pokoleń i przyjezdni, którzy zakochali się w jej uroku, którzy poświęcają swój czas by działać na rzecz bliskiej im dzielnicy.

(O moim pierwszym wrażeniu z Pragi pisałam tu )






Praga - Berlinski Kruzberg, a może Londyński Brick Lane?
Czym się tu zachwycać?- spytają sceptycy.  Nie będę Wam mydlić oczu, to nie jest ładne miejsce. Nie jest zadbane, nie jest nowoczesne, mimo, że bardzo chce, nie jest Londyńskim Camden Town, ani Brick Lane, nie jest też Berlinskim Kruzebergiem. O co więc chodzi? W całej swej brzydocie pomieszanej z awangarda, jest autentyczna. Żadna z niej hipsterka, może kiedyś w przyszłości. Dziś jest po prostu żywą tkanka miejską, w której wprawne oko dostrzeże wszystkie historyczne przemiany, jakie dotknęły jej swym piętnem. Jest autentyczną Warszawą, która z dumą jak najpiękniejsze , drogocenne kolie nosi blizny historii.

Prawy brzeg porodówka społecznych inicjatyw
Nie dziwie się więc wszystkim oddolnym inicjatywą, zapalonych do działania, zakochanych w swej dzielnicy Prażan, którzy zrzeszają się w stowarzyszeniach, organizacjach różnego rodzaju prywatnych inicjatywach To między innymi dzięki nim zorganizowane zostały urodziny Pragi, które mimo mrozu przyciągnęły prawdziwe tłumy.

Wśród organizacji warto wymienić: Praska Ferajnę Praską Ferajnę(organizatorów fantastycznych wycieczek po Pradze), Adventure Warsaw, którzy razem z Muzeum PRL-u ukazują czar minionej epoki obwożąc turystów (szczególnie obcokrajowców) swą prl-owską flotą zaopatrzona w Syrenki, Stare Fiaty oraz Warszawy. Jest też Butem po Wawie i wiele innych, których jeszcze nie udało mi się odkryć, a które mam nadzieje, jeszcze napotkam w swych kolejnych miesiącach okrywania Warszawy.

Stare fabryki, hale targowe, lofty i pozbawiony blichtru naturalizm.
Kto śledzi moje wypociny, ten widzi, że rzadko, ostatnimi czasy zachodzę w miejsca, w sposób oczywisty piękne. Fascynuje mnie postindustrialna architektura, recykling i minimalizm. Klimat loftów, starych hal targowych oraz fabryk przyciąga mnie jak magnes. Być może dlatego, każdy wolny weekend, który spędzam w Warszawie, pożytkuje na Prawym Brzegu. Spacerując po byłych przemysłowych terenach, odwiedzając muzeum prl-u, czy też ( nałogowo już) zahaczając o Soho Factory, gdzie czuję się jak ryba w wodzie.

Dla kogo wycieczka po Pradze?
Nie przekonuje nikogo do Pragi, kto nie lubi takich klimatów, ten ich nie polubi, a estetyka ta wymaga zrozumienia i dystansu, ale przede wszystkim empatii. To nie są miejsca, gdzie mogłabym zabrać moją Babcie, która lubi, po prostu piękno ale jednocześnie jest to miejsce, numer jeden, w które zabiorę moich przyjaciół,  gdy odwiedza mnie w Warszawie. Podbnie jak ja, gdziekolwiek są starają się odnaleźć autentyczność, zrozumieć miasto i jego mieszkańców, myślę, ze tu dystans jest o wiele krótszy.

Spacer z przewodnikami po Starej Pradze ( Bazar Różyckiego) , Szmulcwiźnie oraz Soho
Jeśli udało mi się Was zaciekawić, zapraszam na relacje, z wczorajszych spacerów z przewodnikami, po zakamarkach Starej Pragi, Szmulowizny oraz Soho.














































 Na ul. Ząbkowskiej, jest taka knajpka, która doskonale wyraża klimat całej Pragi, zarówno nazwą jak i wystrojem: "W oparach absurdu". Eklektyczne wnetrze, symbol Maryjki. Nieuchwytny klimat i namacalna osobowość.


































Urodziny Pragi, dawały możliwość spojrzeć na to miejsce pod innym kontem. Poznać na społeczność, która się organizuje by zaprezentować swoją dzielnice, Dzięki narracji fantastycznych przewodników, można było uzupełnić swoją wiedzę na temat odwiedzanych wcześniej miejsc i spojrzeć na Ząbkowską, Brzeską czy Targową w zupełnie inny sposób.

Garść zupełnie nowych faktów...

Nie miałam pojęcia dotychczas, że Brzeska jest jedyną zachowaną w pełni, niezniszczoną podczas wojny ulicą Warszawy. Nie wiedziałam również, że to tu Polański umiejscowił getto sfilmowane w Pianiście. Podobnie tez nie przypuszczałam, że zaskakujący napis na murze tuż przy wspomnianej Brzeskiej: "Tęsknie za Tobą Żydzie", któremu przypisywałam raczej antysemicki wydźwięk, jest częścią akcji organizowanej przez młodych ludzi w miejscach, w których niegdyś funkcjonowała ludność żydowska, by wyrazić swa solidarność i żal.

Szmulowizna, która swą nazwą budziła tylko najgorsze skojarzenia, okazała się całkiem przyjaznym zakątkiem miasta. Pierwszy raz dotarłam na koniec mojej tramwajowej linii nr 7 - pod stopnie zaskakująco pięknej Bazyliki Kawętrzyńskiej. Szczerze przyznaje, nie przypuszczałam, że spotkam taką świątynie na Prawym Brzegu! Pozostając w temacie świątyń, po spotkaniu z przewodnikiem, zupełnie inaczej patrze na Prawosławną Cerkiew znajdująca się tuż naprzeciw Wileńskiego Dworca. Dotychczas przyjmowałam bezrefleksyjnie fakt istnienia, świątyni prawosławnej w Warszawie, jestem świadoma, udziału procentowego wyznawców tego obrządku w naszym kraju. Nie brałam pod uwagę jednak, jak silnie, świątynia ta wyraża niuanse z naszej historii. Jak absolutną legitymizacją carskiej władzy nad polskimi ziemiami, była ta budowla wśród rosyjskiego społeczeństwa. Wileński dworzec, powstał, tylko po to by obsługiwać jedno jedyne połączenie kolejowe - Warszawa-Petersburg. Przyjezdni z wielkiej stolicy, wychodząc z dworca Wilieńskiego, zanim dostrzegli cokolwiek innego, witał ich zupełnie swojski obrazek wspomnianej cerkiwi, która utwierdzała ich w przekonaniu, jak nic innego,że są u siebie.
Były tez fantastyczne historie o Soho Factory, ale to innym razem.

Wszystko to pozwala mi uzupełnić obraz Pragi, który powoli zaczął budować się w mojej głowie. Pisałam o niej już wielokrotnie. Nie ucieknę od powrotów na prawy brzeg, bo jest w tym wszystkim jakiś magnetyzm, który pociąga i każe odkrywać, poznawać, zrozumieć...



2 komentarze:

  1. Bardzo mi się podoba Twoje spojrzenie na warszawską Pragę, której nie miałam nigdy okazji zobaczyć na żywo :) z opisu bardziej zaleciało mi brudnymi (choć pięknymi) zaułkami krakowskiego Kazimierza niż Brick Lane...

    OdpowiedzUsuń
  2. Każde miasto posiada jakieś "gorsze" dzielnice. W uliczkach ze zniszczonymi budynkami, z daleka od dużych tras jest właśnie coś urokliwego, czego brakuje reszcie miasta.

    OdpowiedzUsuń