piątek, 10 lutego 2012

Dzień konferencji - i kwestia Polonii Lwowskiej

Celem naszego wyjazdu była konferencja w Lwowskiej Szkole należącej do Polonii. Właściwie, każdy z członków naszej ekipy miał przygotowany jakiś krotki referat, który miał przybliżyć dzieciom historie polski.  Zanim rozpoczęła się konferencja, pani wicedyrektor  oprowadziła nas po całej szkole, mogliśmy obserwować dzieci podczas lekcji, oraz poznać ich punkt widzenia. Przyznam szczerze, że popłakałam się jak bóbr, podczas tej pierwszej w moim życiu wizyty w Lwowskiej Szkole Marii i Magdaleny. Z racji mojego pedagogicznego wykształcenia miałam już okazje pracować z dziećmi, przez kilka tygodni odbywałam praktyki w podstawówce oraz w gimnazjum, wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Zakładałam więc, że zaangażowanie i zainteresowanie naszych słuchaczy będzie naprawdę marne, dlatego zainteresowanie jakie wzbudziły nasze referaty było dla mnie sporym zaskoczeniem. Najbardziej jednak rozczuliły mnie rozmowy z najmłodszymi szkrabami, w każdej klasie jaką odwiedzaliśmy pytałam dzieci, jakie są ich ulubione przedmioty, czy lubią chodzić do szkoły, czy mówią w domu po polsku itd. Jakim zaskoczeniem było dla mnie słyszeć, że najbardziej lubią język polski i historię polski, odpowiedź ta padała tak często i tak szczerze, że nie potrafiłam opanować wzruszenia. Sama nie podejrzewałam, że targają mną tak silne patriotyczne uczucia, dopóki nie pojawiłam się w tym miejscu.








Musze przyznać, że pierwszy raz tak naprawdę to nie miasto, nie zabytki, nie literatura była dla mnie ważna, ale ludzie. Łaknęłam z nimi kontaktu, poszukiwałam rozmówców i dyskutowałam z nimi wszędzie gdzie tylko było to możliwe, chciałam wiedzieć wszystko. Interesowało mnie jak im się żyje, jaki jest poziom bezrobocia, warunki oraz koszty mieszkania w tym mieście, ale przede wszystkim interesowało mnie podejście Polonii do sprawy ukraińskiej i polskiej. Dzięki kontaktom z Polonią, poprzez pana Bogdana, Bazyla oraz panią Basie, miałam okazje poznać, ludzi, dla których Polska jest rajem utraconym, którzy tęsknią i marzą o tym by być częścią Państwa, które jest moją codzienności, które często jest obiektem moich kpin i frustracji. Wszystko to dało mi niezwykle wiele do myślenia. Jednocześnie wszystko to sprawia, że miasto to zyskało dla mnie specjalny status, nawet teraz po powrocie myślę o nim z niezwykłym rozrzewnieniem i sentymentem,  jestem pewna, że wrócę tu niejednokrotnie, bo zostawiłam tu swoje serce.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz