Po fantastycznym wieczorze w "Domu Legend", czekała nas jeszcze jedna przygoda...Gdy wróciliśmy do naszego lokum (mieszczącego się w kamienicy, której drzwi wychodziły w prost na Katedrę Łacińska), czekała nas przeprawa z łazienką. Woda okazała się letnia... W zimnym mieszkaniu, na zmarzniętej na kość skórze - nie jest to najprzyjemniejsze doświadczenie. Jednak bardzo cenne! Nigdy bowiem, w całym moim życiu, tak nie cieszyłam się z ciepłej wody w kranie i centralnego ogrzewania - jak po powrocie z Ukrainy. W nocy było niemiłosiernie zimno. Spałam w grubych rajtuzach i trzech parach skarpet, w dwóch bluzkach z długim rękawem, swetrze, a mimo to w nocy obudził mnie przenikliwy chłód zmuszając do ubrania jeszcze bluzy! Nie trudno się wiec dziwić, że mimo ogromnego pragnienia by zobaczyć miasto - mieliśmy spory problem ze wstawaniem!
Ostatecznie udało nam się wstać i z prowiantem oraz dwoma termosami z gorącą herbatką, ubrani we wszystko co z sobą mieliśmy, ruszyliśmy, odłączając się od śpiącej jeszcze w najlepsze grupy, na samotne zwiedzanie.
Zaczęliśmy penetracje miast od Katedry Łacińskiej
Kaplica Boimów - niestety była zamknięta
Nieproporcjonalny, zaburzający proporcje rynku austriacki ratusz
Cudowne kolorowe kamieniczki, każda posiadająca barwna historie..
Kościół Bożego Ciała i Klasztor Dominikanów, jedna z moich ulubionych świątyń autorstwa Jana Witta
Częsty bywalce w Lwowie - Nikifor Krynicki
Wieza Wołoska
Jedno z cudowniejszych miejsc w tym mieście: Targ Ksiązki
Katedra Ormiańska, niezwykle klimatyczna świątynia
Niewiele sakralnych obrazów oddziałuje na moją wyobraźnie, jednak ten to coś więcej niż sztuka. Jan Henryk Rosen, sprawił,że brakło mi słów, a to naprawdę rzadko się to zdarza. ( Pogrzeb świętego Odeona)
Nie odpuszczaliśmy jednak zadnym kościołom:) a popołudniu zadarzylismy odwiedzić jeszcze Łyczakowski Cmentarz, ale o tym następnym razem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz